Generał wiedział, co robi - był profesjonalistą. Wybierając miejsce monitorowane znacznie ograniczył zakres spekulacji, zdając sobie zapewne sprawę jak łakomym kęsem dla dziennikarskich i politycznych padlinożerców będzie generalski trup w kałuży krwi.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego pojęte ogólnie prawactwo znakomicie i w szczegółach przypomina sobie krytyczne słowa Petelickiego kierowane pod adresem obecnego rządu, natomiast całkowicie zapomina o tym, iż Generał w zeszłym roku twierdził, że znajdował się na czarnej liście polityków PiS, albo że od ponad roku toczył sądowe spory z gen. Romanem Polko - pieszczochem Lecha Kaczyńskiego i byłym szefem BBN-u, który poszedł o jeden tv-show za daleko. Za mało lecytyny, Panie i Panowie?